Dlaczego pedagogika waldorfska sprawdza się w praktyce: z neurobiologicznego punktu widzenia
Z dnia: 2011-09-03
Dr Regalena „Reggie” Melrose
Dlaczego prace z zakresu pedagogiki waldorfskiej R. Steinera mają tyle
wspólnego z faktem, jak mózg rozwija się i pracuje optymalnie, skoro
autor nie mógł mieć na ten temat aż takiej wiedzy? Oczywiście wychowawca
i twórca pedagogiki waldorfskiej snuł przekonywujące teorie o tym, w
jaki sposób dzieci uczą się najlepiej, jednak zanim wynaleziono rezonans
magnetyczny i inne wyszukane techniki, dzięki którym można stwierdzić
jak rozwija się mózg, nie mogliśmy ani udowodnić ani odrzucić żadnej
steinerowskiej teorii, w każdym razie nie z taką dokładnością, z jaką
możemy to zrobić obecnie. Gros dowodów pochodzących z badań
neurobiologicznych przeprowadzonych w ciągu ostatnich 20 lat potwierdza
teorie Steinera, w tym jedne z najważniejszych zagadnień pedagogiki
waldorfskiej.
Najbardziej interesują mnie trzy zagadnienia, zarówno z punktu widzenia
rodzica ucznia szkoły waldorfskiej, jak i z punktu widzenia
międzynarodowego prelegenta poruszającego tematy dotyczące nauczania,
zachowania i mózgu: holizm, zabawa i natura. Nacisk na te trzy
zagadnienia jest zgodny z wiedzą, w jaki sposób mózg uczy się najlepiej:
kiedy cały mózg jest zaangażowany w danym momencie, kiedy jego
podstawowe połączenia nerwowe otrzymały wystarczająco dużo czasu, żeby
się rozwinąć i kiedy znajduje się w optymalnie pobudzonym stanie.
Wiedza na temat rozwoju mózgu jest niezbędna do zrozumienia, dlaczego te
trzy zagadnienia są tak ważne dla powodzenia każdego programu
nauczania. Przyswójmy sobie najpierw podstawowe informacje na temat
mózgu. Po pierwsze mózg jest „trójjedyny”, co znaczy że składa się z
trzech części. Co ważne nie wszystkie te trzy części są w pełni
rozwinięte w momencie narodzin dziecka, jak myślano dawniej. W
rzeczywistości tylko niewielka część mózgu noworodka jest „włączona” i
„gotowa do pracy”. Kiedy mózg noworodka obserwuje się przy pomocy
rezonansu magnetycznego, jedyna część mózgu, która jest aktywna, to
najstarsza i najbardziej prymitywna część mózgu - pień mózgowy (zwana
również „mózgiem gadzim”). (Małe części ośrodków słuchowych w korze
mózgowej i kora wzrokowa są jedynymi wyjątkami). Ta pierwotna część
mózgu jest odpowiedzialna za doświadczane przez nas pobudzenie i stres. W
razie potrzeby włącza i wywiera wpływ na nasz mechanizm „uciekaj albo
walcz”. Lubię nazywać tę część mózgu „mózgiem odczuciowym” , ponieważ
mówi on językiem odczuć, jedynym językiem, który przede wszystkim
umożliwia nam przeżycie. Kiedy na przykład spotykamy niedźwiedzia w
lesie, słowa nie uratują nas, ale nasze wyostrzone zmysły tak.
Druga i trzecia część naszego mózgu – układ limbiczny odpowiedzialny za
zachowania emocjonalne i kora nowa odpowiedzialna za wyższe czynności
poznawcze – zaczynają rozwijać się dopiero po narodzinach. To właśnie
jest najważniejsza nowa wiedza, która wnosi istotną odpowiedź do szeroko
dyskutowanej kwestii - „biologia czy natura”. Wiemy, że dlatego, że
używamy zaledwie niewielkiej części naszego mózgu tuż po urodzeniu, jest
on kształtowany przez doświadczenia jakie zdobywamy w kontaktach
społecznych. Dopiero po 3 lub 4 miesiącach od urodzenia układ limbiczny
zaczyna się uaktywniać wskutek doświadczeń, kiedy to noworodek jest w
stanie wyrazić coś więcej niż tylko stany bólu czy zadowolenia, które
wyraża za pomocą pnia mózgu. W tym nieco „starszym” wieku niemowlęta
mogą wyrazić szerszy zakres emocji, co również oznacza, że stają się one
bardziej społeczne.
Trzecia część mózgu – kora nowa, odpowiedzialna za wyższe czynności
poznawcze, zaczyna się rozwijać po układzie limbicznym odpowiedzialnym
za emocje. Dojrzewanie tej części daje pewne oznaki, takie jak
gaworzenie między 6 a 9 miesiącem życia, wypowiedzenie pierwszego słowa
około 1 roku życia i ciągu 2-3 słów około 2 roku życia. Odczucia są
językiem pnia mózgu, emocje są językiem układu limbicznego, zaś kora
nowa posługuje się językiem słów i uczestniczy we wszystkim co docenia
większość nauczycieli; na przykład jest odpowiedzialna za przekazywanie
impulsów nerwowych, zdolność planowania, organizowania i rozumienia, że
wybór dokonany obecnie będzie miał swoje konsekwencje w przyszłości.
Kora nowa jest odpowiedzialna za empatię, tak jak i za naszą zdolność do
racjonalnego myślenia. Przy pomocy kory nowej myślimy i analizujemy, a
także rozumiemy i używamy mowy biernej (rozumienie mowy) i czynnej
(posługiwanie się mową). Jeśli słyszeli państwo o „mózgu prawostronnym” i
„mózgu lewostronnym”, teraz rozumieją państwo, że to kora nowa
kontroluje funkcje lewej półkuli mózgu, podczas gdy pień mózgu i układ
limbiczny kontrolują funkcje prawej półkuli mózgu. Mózg pracuje
optymalnie, kiedy wszystkie jego części są równo rozwinięte, docenione i
zaangażowane. Pedagogika waldorfska sprawdza się, bo działa właśnie
zgodnie z tym, co opisałam powyżej.
Podejście Steinera do pedagogiki było podejściem holistycznym. Przyjął
on, że nasze zmysły, emocje i funkcje poznawcze muszą być czynnie
zaangażowane na każdym etapie rozwoju, by uczeń nie tracił w dłuższym
okresie przyjemności i chęci do nauki. Nauczyciele waldorfscy nie
popełniają błędu popełnianego w pewnej liczbie innych bardziej
tradycyjnych, konwencjonalnych i dominujących modeli nauczania.
Nauczyciele waldorfscy nie przeceniają rozwoju kory nowej i lewej
półkuli mózgu kosztem prawej półkuli, która czuje i odczuwa mocniej. Nie
skupiają się zbyt wcześnie, zanim mózg nie jest gotowy, na czysto
akademickich zadaniach, które wymagają zaangażowania tej części mózgu, z
której dziecko nie korzysta, nierozwiniętej kory nowej. (Kora nowa nie
jest w pełni rozwinięta do 25-29 roku życia!). Nauczyciele waldorfscy
natomiast systematycznie angażują i wykorzystują części mózgu
odpowiedzialne za odczuwanie, emocje, z których małe dziecko łatwo
korzysta i tym samym tworzą solidne podstawowe połączenia nerwowe
niezbędne dla późniejszej nauki szkolnej.
Pozwólcie państwo, że rozszerzę nieco ten temat. Jak państwo wiedzą,
mózg rozwija się w sposób zhierarchizowany, od tworu bardziej
prymitywnego do bardziej doskonałego, od postaci zwierzęcej (wspomniany
„mózg gadzi”) do ludzkiej. Oznacza to, że zdrowy rozwój bardziej
zaawansowanej kory nowej ZALEŻY od zdrowego rozwoju układu limbicznego,
zaś zdrowy rozwój układu limbicznego odpowiedzialnego za emocje ZALEŻY
od zdrowego rozwoju pnia mózgu odpowiedzialnego za informacje
odczuciowe. Problem dzisiejszych systemów nauczania polega na tym, że
chciałyby, żeby mózg opanował umiejętność chodzenia zanim opanuje
umiejętność raczkowania. A dokładniej: większość systemów oświatowych
chciałaby żeby dzieci BIEGAŁY zanim nauczą się raczkować. Spotykamy
dumnych rodziców, którzy mówią: „Moja córka zaczęła chodzić, kiedy miała
9 miesięcy! Nie musiała nawet raczkować, wstała i po prostu poszła!
Niesamowite, prawda?”. Ja natomiast chcę powiedzieć: „Nie! To nie jest
niesamowite! Połóż ją na podłodze! Zrób tak, żeby raczkowała!”. Może to
trochę przesadzona reakcja, ale ma podstawy w głębokiej wiedzy, że każdy
etap rozwoju jest podstawą dla następnego etapu i tworzy neuronowy
fundament dla następnej fazy rozwoju. Nasze dzieci potrzebują dużo czasu
do ćwiczenia się w mistrzostwie takiej czy innej umiejętności, na
każdym etapie ich rozwoju. Obecnie nie dzieje się tak w wielu szkołach,
ale ma to miejsce w szkołach waldorfskich.
Weźmy przykład zabawy. Od samego początku nauki w szkole waldorfskiej
dziecko jest zachęcane do różnych zabaw w ciągu całego dnia. Steiner
wiedział, że zabawa jest bezcennym fundamentem zdrowego rozwoju
człowieka, w tym także postępów w nauce. Wyjaśnijmy, o jaki rodzaj
zabawy chodzi. Dr David Elkind nazywa ten rodzaj zabawy „najczystszą
formą zabawy: spontaniczną, wypływającą z własnej inicjatywy, twórczą,
kiedy dzieci inicjują swoje własne gry, a nawet wymyślają własne
zasady”. Ostrzega nas, iż ten rodzaj zabawy znika z naszych domów i
szkół w zastraszającym tempie kosztem zdrowia, dobrego samopoczucia i
osiągnięć naszych dzieci. Liczne badania pokazały, że zabawa na każdym
etapie rozwoju polepsza iloraz inteligencji, funkcjonowanie społeczne i
emocjonalne, przyswajanie wiedzy i wyniki w nauce. Dr Elkind twierdzi,
że wyniki licznych badań prowadzonych w ciągu 4 lat dowodzą, iż
spędzanie 1/3 szkolnego dnia na zajęciach ruchowych, plastycznych i
muzycznych polepsza nie tylko sprawność fizyczną, ale także nastawienie
do nauki i wyniki testów. Ponadto, kiedy porównywano wyniki dzieci
uczęszczających do przedszkoli nastawionych na naukę z wynikami dzieci
uczęszczających do przedszkoli zorientowanych na zabawę, stwierdzono, że
dzieci z przedszkoli nastawionych na naukę nie mają przewagi w czytaniu
i matematyce, jednak dzieci te wykazują większy poziom niepokoju, są
mniej kreatywne i mają bardziej negatywne nastawienie do szkoły niż ich
rówieśnicy z przedszkoli zorientowanych na zabawę.
To jest dokładnie to, co tracimy w dzisiejszej kulturze zorientowanej na
osiąganie sukcesów. Stworzyliśmy mit edukacyjny, że „więcej znaczy
więcej”. Więcej czasu spędzanego na nauce, wcześniejszy rozwój, więcej
zadań domowych nie polepsza wydajności naszych dzieci. Wręcz ją
zmniejsza! Zmniejszanie czasu poświęconego na zajęcia plastyczne,
ruchowe, a także zmniejszanie czasu spędzanego na łonie natury tak, by
nasze dzieci mogły poświęcić więcej czasu na czytanie, pisanie i
matematykę nie jest dobrym rozwiązaniem. Jest sprawcą tego, że nasze
dzieci wypalają się i porzucają naukę w katastrofalnym tempie nie
dlatego, że więcej nie znaczy więcej, tylko dlatego, że więcej oznacza
przeciążenie.
Mózg funkcjonuje najlepiej tylko wtedy, kiedy jest w optymalnym stanie
pobudzenia. Nasze dzieci nie mogą być obecne, słuchać, przetwarzać
informacje, zapamiętywać lub dobrze wykonywać swoje obowiązki, kiedy ich
mózgi są w stanie nadmiernego lub niedostatecznego pobudzenia. Właśnie
przytłoczenie powoduje takie stany. W przypadku, gdy od dziecka wymaga
się, zanim jego mózg jest gotowy, udziału w nauce, mediach, technologii,
zorganizowanej zabawie takiej jak sporty drużynowe, zbyt wczesny i
często przedłużający się stres, jaki staje się dziecka udziałem może w
końcu doprowadzić do „wyłączenia systemu”. Nauczyciele z USA i Kanady
mówią mi, że zauważają „to” z początkiem trzeciej klasy. Mówią, że w
zbyt wielu uczniach „światło zgasło”. Radość, ciekawość i zachwyt, które
mają podstawowe znaczenie dla procesu uczenia się zostają stępione
przez nadmiar jednej rzeczy i brak innej. Podczas gdy dominujące systemy
nauczania skupiają się wyłącznie na nauce, funkcjach lewej półkuli,
nauczyciele waldorfscy skupiają się bardziej na całym mózgu z naciskiem
na prawą półkulę na każdym etapie rozwoju. Steiner mógł jedynie
obserwować, a następnie zakładać, że to właśnie utrzymuje nasze dzieci w
optymalnym stanie pobudzenia, kiedy to każdy rodzaj uczenia się i
adaptabilność są możliwe. Dzięki obecnym odkryciom naukowym wiemy, że
miał rację. Korzystanie z zasobów prawej półkuli daje nam „przepływ”
potrzebny do wzięcia udziału w maratonie osiągnięć, a nie tylko w
sprincie.
Skoro wiemy już, jak ważne jest podejście holistyczne i zabawa w
procesie nauki, zastanówmy się, jak bezcenną rolę odgrywa przyroda.
Proces nauczania angażuje lewą półkulę. Uczenie się zawsze angażuje
procesy werbalne i analityczne. Nie jest stymulowana i angażowana prawa
półkula. Przyjęto, że funkcje prawej półkuli są mniej ważne dla
osiągnięcia sukcesu przez dziecko, przynajmniej „sukcesu” w rozumieniu
amerykańskim. Nasze ciała mają się ruszać mniej, nasze umysły pracować
szybciej. Zmniejszono nie tylko liczbę zajęć ruchowych, ale także zajęć
twórczych takich jak zajęcia teatralne, muzyczne, plastyczne, które to
zajęcia znacząco przyczyniają się do optymalnego funkcjonowania mózgu,
osiągnięć i sukcesu, niezależnie od tego jak go zdefiniujemy. Co ma z
tym wspólnego przyroda? Bardzo dużo z neurobiologicznego punktu
widzenia: nic tak mocno nie stymuluje prawej półkuli mózgu i nic lepiej
nie utrzymuje nas w optymalnym stanie pobudzenia jak natura właśnie.
Przypomnijmy, że optymalny stan pobudzenia to taki, w którym poziom
niepokoju nie jest ani za wysoki, ani za niski i jest to jedyny stan
fizjologiczny, w którym jest możliwe uczenie się i adaptabilność.
Kontakt z naturą pozwala osiągnąć ten stan. Zgodnie z wieloletnimi
badaniami podsumowanymi przez dr Evę Karjalainen, naturalne skupiska
zieleni redukują stres, poprawiają nastrój, zmniejszają złość i agresję,
zwiększają poczucie szczęścia, a nawet wzmacniają nasz system
odpornościowy. Przyroda jest jednym z najważniejszych środków
przeciwdziałających nadmiernemu stresowi, wyczerpaniu, wypaleniu i
porzucaniu nauki, czego doświadczamy dziś w systemie edukacyjnym. Brak
kontaktu z naturą jest tak dalece szkodliwy dla mózgu i tak dziś
wszechobecny, iż mamy nań nazwę: „Nature Deficit Disorder” – zaburzenia
wynikające z braku kontaktu z naturą. Dr Karjalainen informuje, że „po
stresujących lub wymagających koncentracji sytuacjach”, w skupiskach
miejskich nie odpoczywamy tak dobrze, jak w otoczeniu przyrody właśnie.
Kiedy doświadczamy kontaktu z przyrodą, ciśnienie krwi, puls, napięcie
mięśni i poziom hormonów stresu zmniejszają się szybciej niż wtedy,
kiedy przebywamy w skupiskach miejskich. Wiadomo, że szczególnie u
dzieci objawy ADHD zmniejszają się, kiedy dzieci mają okazję do zabawy w
skupiskach zieleni.
Jako matka nie mogę sobie wyobrazić, że jakikolwiek rodzic na ziemi nie
chciałby wszystkich tych korzyści dla swojego dziecka. Nie mogę sobie
wyobrazić, że jakikolwiek rodzic czy nauczyciel, znając wyniki badań
określających sposób optymalnego funkcjonowania mózgu, zgodziłby się na
taki system edukacji jaki mamy obecnie. Istnieje alternatywa w postaci
placówek waldorfskich i jestem za to wdzięczna. Namawiam, by rodzice
dowiadywali się o nich więcej i wzięli je pod uwagę jako placówki dla
swoich dzieci. Jestem również świadoma, że nie każdy rodzic ma dostęp do
placówek waldorfskich z różnych powodów, czy to finansowych, czy
lokalizacyjnych, czy jeszcze innych. Tych rodziców, a tak naprawdę
wszystkich, namawiam dodatkowo, by głosować, pisać petycje, listy,
dzwonić i walczyć na wszelkie możliwe sposoby o ty, byśmy byli pewni, że
najbliższa reforma systemu oświaty będzie oparta na badaniach
neurobiologicznych z ostatnich 20 lat. Musimy wymagać zmian
długoterminowych opartych na wiedzy naukowej, na wiedzy o tym, jak mózg
pracuje najlepiej.
Więcej informacji na www.whywaldorfworks.com, www.racetonowhere.com,
www.americasangel.com, www.drmelrose.com i www.waintforsuperman.com.
Tłum. Iwona Kotlicka